Loga, logotypy i inne takie

Przyznaję, „trochę” mi to zajęło. Ponad cztery lata zbierałam się, by w końcu stworzyć logo, logotyp. Zabierałam się do tego, później robota mi się nudziła. Następnie jak znów wróciłam do tematu, to mój twór przestawał mi się podobać, wyrzucałam wszystko, kasowałam i… zaczynałam od nowa. To trwało i trwało, bo nie miało konkretnego czasu, brakowało mi ram w których muszę się zmieścić i nie było tej cholernej presji, która najwidoczniej w moim przypadku jest niezbędna to rozpoczęcia działania „na poważnie”.

No i niespełna dwa tygodnie temu napisała do mnie pewna osoba, że patronat, że cośtam. A ja na to, pewnie, jasne, chętnie, ale nie mam logo. Do kiedy mam czas? W ten oto sposób, pojawił się tak przez wszystkich znienawidzony, a przeze mnie pożądany deadline. Deadline, dobra rzecz. Im krótszy, tym lepszy, serio. Jak się okazało, dobry był to termin na start, bo jeszcze nim skończyłam, odezwał się kolejny Ktoś, w sprawie patronatu. No co zrobić? Jak chcecie patronat, to będzie, tylko to cholerne logo, a czasu tak niewiele… Z paniką w oczach, z nożem na gardle, ruszyłam do działania.

Długo (4 lata), zastanawiałam się, co powinno symbolizować agapilecka.pl. Początkowo było łatwo, wystarczyłoby machnąć jakąś książkę i po kłopocie. Albo jakieś pióro, długopis czy cokolwiek co ma związek z literaturą. Takie to banalne i pospolite, a jednocześnie ładne i czytelne. Jednakże z biegiem czasu trochę zaczęło się tu zmieniać. Poza moją „twórczością”, recenzjami książek, pojawiają się też inne rzeczy. W dużym stopniu wskoczyłam teraz w planszówki, odkąd odwaliło mi i zaczęłam biegać, pojawił się też taki dział, jak i bardziej ogólny: sportowy. Nieraz wpada coś o filmach, serialach czy też różnego rodzaju eventach lub miejscach. Zdarza mi się pisać o żarciu, uwielbiam wpadać do domów strachu czy odwiedzać escaperoom’y. W zasadzie to nie ma tu ograniczeń. Są pewne działy, ale jak działy okazują się za małe, niewystarczające, to je rozszerzam, dodaję nowe. Dlaczego? Bo mogę. Bo chcę. I to jest właśnie to. Bowiem agapilecka.pl jest miejscem, bez ograniczeń. Albo raczej ograniczonym przez moje upodobania, zainteresowania czy cokolwiek innego. Jak coś mi się spodoba (lub nie) i mam ochotę o tym napisać, to po prostu to zrobię. I przez to może się to wydawać dość chaotyczne. I właśnie do tego chaosu miało nawiązywać pierwsze logo.

Gdy już uświadomiłam sobie, że zawarcie wszystkich dotychczasowych działów to idiotyczny i nieczytelny pomysł, stwierdziłam, że walne tu tornado czy coś. Będzie zwykła trąba powietrzna, która wszystko pochłonęła, zeżarła i robi jeden wielki syf wokół. To by trochę oddawało ten nieład panujący tu czy w mojej głowie. Ale oczywiście projekt upadł, bo przestał mi się podobać.

Kolejna myśl: chaos, ale też nieprzewidywalność. Co jest nieprzewidywalne? Co często zaskakuje? Oczywiście śmierć. Symboliczna czaszka to dobry pomysł. Po pierwsze, dlatego, że nie do końca wiemy kiedy i czego się spodziewać. Jest ta nutka niepewności, ten lęk. A po drugie: skojarzenie z horrorami, które są mi bliskie. Jednakże nie chciałam, aby logo miało pejoratywny wydźwięk. Chciałam, aby mój kościotrup stał się bardziej przyjazny, taki, którego można polubić, taki, który nie zawsze jest poważny. Zatem ubrałam mu muszkę, w podzięce uniósł kciuk do góry. Dostał też pióro. Bo jakby nie patrzeć, cokolwiek tu robię, jakikolwiek temat tu nie padnie; nie ważne czy to teatr, żarcie czy gra planszowa, zawsze jest to napisane. Bo pisanie jest tym, co lubię (nie mówię, że umiem tylko, że lubię – to spora różnica). Po godzinach myślenia i gryzdania. Po tonach zużytych kartek i zajętych megabajtów, powstało to:

logoW500

Poza tym co napisałam, to raczej nic więcej nie znaczy. Oczywiście, można się tu zastanawiać: „A gdzie jest szyja?!”. Można sobie nawet dorabiać piękne teorie, że truposz ten, nie posiada kręgosłupa, zatem i ja pewnie kręgosłupa moralnego nie mam. A można też pójść w drugą stronę i uznać, że napis „agapilecka.pl” w jakiś sposób tworzy jego tułów, daje mu oparcie i to on jest tym kręgosłupem. Interpretacji może być mnóstwo, ale nie mają one znaczenia w tym momencie. Zrobiłam co miałam zrobić. Zmieściłam się w czasie. Dziękuję Ci Deadlajnodawco!

A największe podziękowania należą się Korsarzowi, który to mój twór rastrowy przetworzył na wektorowy. Zatem poza zwykłymi plikami PNG mam też takie różne inne, magiczne i w ogóle wow. Dziękuję jeszcze raz!

No i też kilka banerów machnęłam, żeby już było, żeby mieć komplet, żeby mieć spokój na pewien czas.
To poniżej, to poglądowo tylko, mały format taki. Jak ktoś chce większe, niech krzyczy, podeślę całą paczkę, ze wszystkim.

baner black 2 W300

baner black W300

baner przeźr. biały napis W300

baner przeźr. czarny napis W300

baner white 2 W300

baner white W300

To tyle. Jeden temat odhaczony, będziemy działać dalej…
Swoją drogą, ciekawe ile lat mi zajmie skończenie nowego designu bloga? Może jakiś dedlajn?