Rick and Morty: Porąbana Sztuka

Rick and Morty: Porąbana Sztuka to jest coś niezwykłego, niesamowitego i przepięknego! Spodziewałam się, że to będzie dobra pozycja, ale nie spodziewałam się, że tak dobra. Ale nim przejdziemy do zawartości, to zatrzymajmy się na chwilę na zewnątrz…

Okładka. Ok, piękna, biała, minimalistyczna – coś co bardzo, bardzo lubię. Cudowna, przejrzysta, no wręcz idealna. Chcemy na tym poprzestać, ale przyglądamy się dalej, patrzymy uważnie i widzimy jakieś malowidła, symbole, twarze – jeden wielki chaos. Piękny chaos. Intrygujący chaos. Natomiast ten chaos z daleka jest niedostrzegalny. Ukrywa się, chowa, nie pozwala się dokładnie obejrzeć. Jest tajemniczy. Enigmatyczny. Co zrobić, by go obejrzeć? Wystarczy zgasić światło, zaszyć się w jakimś ciemnym pomieszczeniu lub schować się pod kołdrą. Bowiem okazuje się, że okładka świeci w ciemności. Naświetlamy ją, gasimy światło i podziwiamy te wspaniałe bohomazy. Chyba nigdy jeszcze nie miałam książki ze świecącą okładką. Jest to dla mnie coś nowego, pięknego i niesamowitego. Serio, cały czas jestem mega podekscytowana, mimo iż książka przybyła do mnie już jakiś czas temu.

Dobrze, ale nie samą okładką człowiek żyje. I mówią też, że nie ocenia się książki po okładce. Ale w tym przypadku można by to zrobić. Okładka jest super, zawartość również. Zresztą trudno żeby nie była, skoro mamy tu do czynienia z Rickiem i Mortym. A konkretniej z ich powstawaniem. A jeszcze konkretniej: z ich graficznym powstawaniem.

Na samym początku mamy wstęp napisany przez Justina Roilanda. Myślę, że to jest najsłabszy element jaki się tu znajduje, zresztą sam autor nas o tym informuje. Justin usilnie próbuje nas zniechęcić do lektury, sam określając go jako gówno. I o ile zjeżdżanie swojej twórczości może być ok i jestem w stanie je zaakceptować, tak czytanie całej strony o tym jaki ten wstęp jest beznadziejny i syfiasty zwyczajnie mnie męczyło.

James Siciliano opisuje nam dokładnie jak powinni wyglądać bohaterowie i inne bajery w serialu, Mówiąc „bohaterowie” mam tu na myśli samego Ricka i Morty’ego, a także ich rodzinę i znajomych. Jest też osobny rozdział o sąsiadach z innych galaktyk, potworach i mutantach, czyli generalnie o wszystkich paskudach jakie przewijają się przez serial. Rozdział trzeci to z kolei skarbnica wiedzy dotycząca broni, pojazdów i przeróżnych gadżetów z tego chorego wszechświata. Mamy też część dotyczącą realiów, a także taką odnośnie produkcji. James przedstawia nam wszystko dokładnie i z humorem. Opisuje nie tylko wygląd poszczególnych elementów, ale nieraz także genezę ich powstawania.

Jednak wiadomo, że najciekawsze jest przedstawienie głównych bohaterów. Jest najbardziej szczegółowe i fascynujące. Nie dowiadujemy się wyłącznie tego jak ma wyglądać Morty, ale też jak ma nie wyglądać. Więc wiemy np. że jego tyłek ma być płaski, bo jak jest wypchany, to wygląda jakby „narobił w gacie” o czym informuje nas sam bohater, oburzony, że ktoś mógłby go tak narysować.

Książka pełna jest ciekawostek, niemniej czyta się ją niesamowicie szybko. W zasadzie nie jest to książka do czytania, bardziej do oglądania. Tekstu, w porównaniu do ilości grafiki, jest tam niewiele. Ale to nie szkodzi. W zasadzie działa to na plus tej pozycji. Porąbana Sztuka to taki bardziej album. Produkcja pełna pięknych obrazów, inspiracji, pomysłów twórczych. Jeśli ktoś kocha tę serię i lubi rysować, jest to idealna lektura dla niego. W zasadzie to taki must have.

Za książkę dziękuję wydawnictwu:

egmontlogo