Łap za słówka – gra karciana

Łap za słówka – gra karciana to kolejna gra z podróżnej serii „do plecaka”. Ale podobnie jak było w przypadku gier z tego cyklu, które mają swój „duży” odpowiednik, tak i tutaj zasady zostają trochę zmienione.

O co w tym wszystkim chodzi?

Podobnie jak w przypadku Łap za słówka jest to takie rozbudowane Państwa i miasta wzbogacone o negatywną interakcję. Natomiast jak już wspomniałam, tutaj jest więcej modyfikacji. Tak jak poprzednio każdy wybierał swoją kategorię, tak tutaj jest jedna kategoria dla wszystkich graczy, co niekiedy stwarza problemy, bo jest kilka takich, które zwyczajnie mnie męczą.

Kolejna modyfikacja polega na tym, że nie losujemy jednej litery, tylko dwie. W dodatku wypisywane przez nas słowa nie muszą zaczynać się na jakąś z tych liter, tylko muszą zawierać obie litery, niezależnie od tego na którym miejscu się one pojawią. Powiem szczerze, że zdziwiła mnie ta zmiana. Początkowo wydawało mi się, że będzie za łatwo, ale okazuje się, że w niektórych przypadkach może przysporzyć to więcej kłopotów niż klasyczna wersja gry.

Dzięki temu, że wszyscy mają tę samą kategorię, może zdarzyć się, że wypisane słowa różnych graczy powtórzą się. Jeśli tak się stanie, nie otrzymują oni punktów. Dzięki temu możemy pisać przede wszystkim to, co wydaje nam się, że napiszą inni, aby nie otrzymali upragnionych punktów. Ach tak, negatywna interakcja to wspaniała rzecz!


Co mamy w pudle?
– 30 kart kategorii
– 42 karty liter
– 38 kart punktów
– instrukcję

Zalety:

– prosta mechanika gry
– dobra regrywalność
– ładnie wykonana
– dodatkowy wariant gry
– dużo kategorii
– trzeba myśleć
– dobrze się skaluje
– negatywna interakcja
– małe pudełko

Wady:

– karty punktów
– karty zamiast kości

Czy w ogóle warto łapać słówka?

Tak samo jak mówiłam przy okazji recenzowania pierwowzoru, tak samo twierdzę też teraz: warto! Co prawda kości w tamtej wersji miały lepszy klimat niż karty, które znajdują się tutaj, ale dzięki temu mamy więcej kategorii, co jest jak najbardziej na plus.

Dodatkowo myślę sobie, że katy z punktami są raczej zbędne. Każdy może sobie sam zapisywać punkty. Wydaje mi się, że można było odpuścić te karty, dzięki czemu zaoszczędziłoby się jeszcze więcej miejsca, które można by spożytkować na coś lepszego, np. wspomniane kości. Albo nawet inne karty: z większą ilością kategorii. Albo zostawić miejsce w pudełku na notes. Albo nawet dorzucić notes. No cokolwiek. Opcji jest mnóstwo, ale według mnie karty z punktacją to najgorsza z nich.

Niezmiennie bardzo lubię serię „Gry do plecaka”. I to jest kolejna z gier, które z przyjemnością zabierałabym do plecaka, choć póki co nie zapowiada się taka okazja. Za to tak pandemicznie powiem, że jest to idealna gra do rozgrywania online. Zdecydowanie lepsza niż pierwowzór, zwłaszcza, że może grać więcej osób, łatwiej przekazać kategorie i nie ma tej irytującej klepsydry, tylko najszybszy decyduje, że już koniec czasu. Zatem same plusy pod tym względem. Jeśli spodziewacie się np. kwarantanny, radzę się zaopatrzyć w ten tytuł i bawić się dobrze!

Seria: Gry do plecaka
Liczba graczy: 3-8osób
Wiek: 8+
Wydawca: Egmont
Autor: Hartwig Jakubik

Za grę dziękuję wydawnictwu:

egmontlogo