Kosiarz – Terry Pratchett

Kosiarz
Druga część z serii dotyczącej Śmierci. Kolejna ze świetnym, przyciągającym moją uwagę tytułem. Okładka również intrygująca, zdecydowanie lepsza od tej z Morta. Jednak z drugiej strony, trochę niepokojąca. Nie wiem czy był to zabieg zamierzony, ale ja tu widzę pewien podtekst. Jakby się tak przyjrzeć, to bardzo zalatuje pedofilią. Pożądliwy i zarazem złowrogi wzrok i gesty kosiarza. Bezradność i uległość małej dziewczynki. I potępiające spojrzenie starszej kobiety, która z oddali obserwuje ową scenę. Nie wiem, czy tak miało być. Nie mam pojęcia czy Josh Kirby, tworząc tę grafikę, właśnie takie spostrzeżenia chciał wywołać. Cokolwiek nim kierowało, okładka jest świetna – patrząc z daleka i nie wdając się zbytnio w te szczegóły.

Bo jeśli chodzi o treść Pratchettowej opowieści, to nijak ma się do tej „negatywnej” okładki. Śmierć jest nadal Śmiercią i na szczęście nie ugania się za małymi dziećmi. A przynajmniej ja nic takiego sobie nie przypominam.

 

Nie ma tu co się rozwodzić nad tematem. Ogólnie rzecz biorąc, głównym wątkiem w tej części, jest zaginięcie Śmierci. Po prostu się gdzieś zgubił i nie bardzo wiadomo co z tym robić. A gdy nie wiadomo gdzie podziewa się tak istotna postać i co gorsze, nie wykonuje ona swych obowiązków, to pojawia się problem. Bo przecież jak ludzie mogą nie umierać? Panuje chaos i ktoś musi uratować świat.

 

Normalnie pewnie byłby to jakiś super bohater. Ale nie zapominajmy, że to Świat Dysku, tu nic nie jest normalnie. Zatem nieumarci ratują świat, po to, aby Ci co żyją, mogli żyć dalej. Jakby Ci co żyją sami sobie nie mogli tego świata ratować, nie? Bez sensu… Może i bez sensu, ale to jest właśnie urok Świata Dysku…