Kiwi. Leć, nielocie, leć

„Kiwi. Leć, nielocie, leć” to gra, która z pewnością przyciągnie wzrok nie jednej osoby spacerującej po sklepie z planszówkami.

Co mamy w pudle?

  • planszę
  • tekturową podpórkę pod planszę
  • tekturową kratkę wyznaczającą 16 pól
  • 4 katapulty z gumką
  • 40 żetonów kiwi
  • instrukcję
  •  

    O co w tym wszystkim chodzi?

    Najprościej mówiąc, są sobie kiwi. Nie owoce, tylko ptaki. I te ptaszyny wymyśliły, że chętnie poleciałyby na wakacje, bo Nowa Zelandia im się znudziła. Niestety w pewnym momencie, uświadamiają sobie, że są nielotami. Mają tak wielką chęć na wycieczkę, że wymyśliły, że wskoczą do skrzyni po kiwi (po owocach, nie po ptakach). My, gracze, musimy im pomóc. Za pomocą specjalnych katapult, strzelamy ptakami do pudła.

    Oczywiście samo trafienie do pudła to za mało. Karton podzielony jest na szesnaście kwadracików, pooddzielanych przegródkami. Należy ułożyć swoje zwierzaki tak, aby cztery znalazły się obok siebie, tworząc kwadrat o boku 2×2. Gdy tego dokonamy, możemy krzyknąć: „Kiwi!” (jakże oryginalnie), wtedy wygrywamy grę.

    kiwi gra

    Pomysł na grę całkiem niezły. Jest prosta, łatwo ją wytłumaczyć. Do tego bardzo krótka rozgrywka sprawia, że to odpowiednia pozycja jako szybki przerywnik przy cięższych tytułach lub obowiązkach. Można sobie zrobić krótką przerwę i postrzelać. Uśmiech na twarzy gwarantowany. Graficznie prezentuje się to rewelacyjnie. Zabawne, nieporadne ptaki kiwi, piękna skrzynia na owoce. Niestety, samą kolorystyką i rysunkami nie zatuszuje się pewnych rzeczy. Karton z jakiego wykonana jest „skrzynia” jest zbyt wiotki. Jako pudełko na grę (taką funkcję też sprawuje) jest wystarczająco wytrzymały. Jednakże podczas rozgrywki, krzywe ścianki nie przylegały do przekładek wewnątrz pudła, przez co robiła się luka. Niejednokrotnie przegrałam rozgrywkę, bo właśnie w te luki wpadały wystrzelone przeze mnie krążki, przez co nie liczyły się one przy podliczaniu punktów.

    Albo raczej powinnam powiedzieć: chyba nie liczyły się przy podliczaniu punktów. Otóż w instrukcji nie ma nic odnośnie takiej sytuacji. Nie ma też informacji czy krążki stojące pionowo zaliczają się czy są odrzucane. Nie wiemy także w jakiej odległości powinnyśmy ustawić swoją katapultę. Instrukcja jest bardzo powierzchowna, nie precyzyjna, przez co więcej czasu niż na grze, spędziliśmy na ustaleniu dogodnych i sensownych zasad.

    Ponadto zasady, które są już ustalone, są niemożliwe do przestrzegania. Przykładowo: nie można zasłaniać „skrzyni” czy dotykać krążków przeciwników. Krążki przeciwników same nas dotykają, gdy są za mocno wystrzelone i nimi oberwiemy. Skrzynie niekiedy zasłoni się niechcący, sięgając po nasz krążek, który poleciał nie tam gdzie powinien. Żeby tego nie robić, trzeba by mieć olbrzymie pomieszczenie do gry i biegać na około stołu, co także nie gwarantowałoby, że czegoś przypadkiem nie dotkniemy lub zasłonimy. Pod tym względem jest to nie dopracowane i może budzić frustrację a także standardowy krzyk dzieciaków: „oszukujesz!!!”.

    Zalety:

    – prosta mechanika gry
    – zasady łatwe do wytłumaczenia
    – krótka rozgrywka

    Wady:

    – niska regrywalność
    – „miękkie” pudełko
    – niedopowiedzenia w instrukcji
    – niemożliwość przestrzegania zasad

    Czy w ogóle warto pomagać Kiwi w locie?

    „Kiwi. Leć, nielocie, leć.” to prosta gra, z prostymi zasadami. Na pewno charakteryzuje się piękną grafiką. Wykonanie pozostawia sporo do życzenia, co niestety utrudnia grę, jednakże nie jest ona niemożliwa.

    OLYMPUS DIGITAL CAMERA

    Ja świetnie się bawiłam, moi współgracze również. Nie jest to gra wyłącznie dla dzieci. Wspaniale spełnia się jako gra imprezowa i jako taką ją traktuję. Niestety, posiada więcej wad niż zalet. Dość szybko się nudzi. Już przy początkowych rozgrywkach rozważaliśmy zmianę zasad, wymyślaliśmy inne warianty, jakieś urozmaicenia. Po kilku nieudanych próbach ingerencji w cel gry, wróciliśmy do standardowych zasad, pograliśmy jeszcze trochę i wspólnie stwierdziliśmy, że już wystarczy. Jeśli chodzi o regrywalność Kiwi, jest ona bardzo niska. Z chęcią od czasu do czasu pobawię się, postrzelam, ale z pewnością nie będzie to tytuł, do którego będę chciała często wracać.

    Jak ktoś ma dzieci, polecam, bo pewnie maluchom więcej czasu zajmie nauka celowania, a możliwość zrobienia bałaganu i strzelania po całym domu będzie dla nich frajdą. Jeśli natomiast poszukujecie luźnej gry imprezowej, prostej, gdzie coś się dzieje, to pożyczcie ją od tych, którzy mają dzieci. Ewentualnie pomyślcie o innym tytule, bo na takie okazje zdecydowanie lepszy jest np.”Kot Sefan„.

    Liczba graczy: 2 – 4 osób
    Wiek: od 5 – 105 lat
    Czas gry: 15 minut
    Wydawca: Egmont
    Autor: Frank Bebernoth, Marco Teubner
    Ilustracje: Frank Bebernoth

    Za grę dziękuję wydawnictwu:
    egmontlogo