Statek Piracki – Find The Key

Minęła równiutko doba od poprzednich odwiedzin w Find the key. Z jednej strony bardzo mało, bo przecież wczoraj tu byliśmy. Z drugie strony: bardzo długo, bo jest to tak niesamowite miejsce, że w ogóle nie chce się stamtąd wychodzić. Ale wróciliśmy: mój „urodzinowy weekend” trwał w najlepsze. Wiadomo jak to jest z powrotami: można się zawieść. Po wizycie w pokoju Czarnego Pana, nasze oczekiwania względem kolejnego pomieszczenia w tym miejscu były tak wygórowane, poprzeczka była tak wysoko, że miałam wielkie obawy, czy jakiś tam Statek będzie w stanie dorównać temu, co działo się dzień wcześniej. A jednak się to udało…

Czy ja napisałam „dorównać”?! To co oferuje Statek Piracki nie tylko dorównało, ale wręcz przeskoczyło i zmiażdżyło idealny pokój z uniwersum Pottera. Statek Piracki okazał się być pokojem, który przestaje przypominać pokój. Jesteś tam i zapominasz o fakcie, że to jest tylko pokój. Jesteś tam i wydaje Ci się, że faktycznie jesteś na statku i musisz się szybko uwijać, odnaleźć skradzione skarby i zwiewać nim wrócą podpici piraci i Cię zabiją. Wchodzisz tam i przestajesz być Kasią, Basią czy innym Krzysiem. Wchodzisz tam i jesteś korsarzem, który na rozkaz króla Hiszpanii ma odzyskać skradziony skarb!

Tu na szczęście nie braliśmy ze sobą bagaży, zostawiliśmy je na zewnątrz, żeby nie przeszkadzały, nie plątały się pod nogami i przede wszystkim: nie psuły klimatu. Bo mogłyby zepsuć. W pomieszczeniu nie było nic co choć przez chwilę budziłoby wątpliwości czy ma tam być czy nie. Znów ta niesamowita spójność, przejrzystość, perfekcjonizm. Jesteś tam i czujesz, że jesteś na statku. Jesteś tam i boisz się, że czas się skończy i wrócą piraci. Jesteś tam i bawisz się wyśmienicie, rozwiązując po kolei zagadki. I znów: zagadki, a nie szukanie. Zagadki sensowne, zagadki logiczne, zagadki różnorodne. Niektóre łatwe, poradziliśmy sobie z nimi od ręki. Niektóre trudniejsze i znów gapiostwo nas rozłożyło. A niektóre jeszcze trudniejsze lub byliśmy jeszcze bardziej gapowaci i musieliśmy skorzystać z podpowiedzi.

Ale dzięki temu, mogę powiedzieć coś o podpowiedziach. Mistrz Gry jest tutaj bardzo czujny. Nie olewa, dba o graczy, pilnuje. Działał tak jak prosiliśmy, czyli: „Jak będziemy w dupie z czasem, to chcemy podpowiedź”. Faktycznie, na pewnym etapie byliśmy w dupie z czasem, nie rzucał podpowiedzi, delikatnie zapytał nas znakiem zapytania czy chcielibyśmy takową otrzymać, kiwnęliśmy, że tak. Podpowiedź była adekwatna, nie nachalna, zrozumiała. Z tej usługi musieliśmy korzystać jeszcze kilka razy, za każdym razem pomogło, było wyważone, sensowne, a sygnał zwiastujący nadchodzącą podpowiedź był także w klimacie.

W przypadku recenzji pokoju Czarnego Pana wspominałam o tym, że pokój urządzony jest na bogato. Wobec tego tu nie mogę powiedzieć tego samego. Tu jest na bardzo, bardzo bogato. Już nawet nie chodzi o same rekwizyty, ale też o to jak ten pokój jest zbudowany, jak jest dopieszczony. No i najważniejsze: znów nie ma tych paskudnych taśmy, które psują wizualnie escape roomy.

Jeśli miałabym znaleźć wadę, to może to być kwestia wiedzy. Nam nie przysporzyło to problemu, w sumie jest to wiedza elementarna, ale jednak jeden aspekt wiedzy wymagał. Nie będę pisać o co chodzi, nie będę spoilerować, ale jakiś drobny minusik zawsze musi być i podejrzane by było, jakbym takowego nie znalazła.

Pisząc o tym pokoju, mimo iż minęło już trochę czasu, wciąż jestem pod wielkim wrażeniem. Myśląc o nim, wspominając, w dalszym ciągu zachwycam się, cieszę się a jednocześnie żałuję, że już w nim nie będę. Nie szło nam najlepiej, ale za to bawiliśmy się najlepiej jak to tylko możliwe. Bardzo smutno by było, gdyby nie udało nam się dobrnąć do końca, gdybyśmy nie zobaczyli zaskoczenia. Szczególnie mi byłoby smutno, bo byłam dowódcą i byłaby to moja porażka, bo nie ogarnęłam swej załogi. Dlatego tym bardziej doceniam fakt, że Mistrz Gry pozwolił nam dokończyć rozgrywkę. Tę niesamowitą przygodę ukończyliśmy chwilę po czasie. Ale myślę sobie, że czas nie jest tu najważniejszy. Najważniejsze jest to, jak się bawiliśmy, jak się czuliśmy i jakie to było dobre. A to było super dobre, bawiliśmy się wyśmienicie i czuliśmy się wspaniale. Myślę, że Statek Piracki wjechał na nieoficjalne podium moich dotychczasowych, eskejpowych doświadczeń. Jeśli macie chwilę, pakujcie się i jedźcie do Grudziądza – warto!

 

Zalety:

  • klimat
  • mnogość rekwizytów
  • na bogato (na bardzo bogato!)
  • dobry kontakt z Mistrzem Gry
  • adekwatne podpowiedzi
  • fabuła
  • różnorodne zagadki
  • brak taśm
  • bez szukania
  • tanio
  • wprowadzenie do pokoju

Wady:

  • potrzebna wiedza
  • brak schowka na rzeczy

Miasto: Grudziądz
Miejsce: Find The Key
Pokój: Statek Piracki
Termin:  03.02.2020
Godzina: 16.00
Ilość osób: 4
Czas ucieczki: 60 – kilka minut (kilka minut po czasie)