Litacja – Wiktor Osiatyński

„Litacja” to jak nie trudno się domyślić kolejna część przygód Pana W. Kolejna część zmagań z chorobą alkoholową. Według mnie, trochę mniej ciekawa niż Rehab, jednakże w dalszym ciągu, godna uwagi.

litacja

Litacja rozpoczyna się tam, gdzie skończył się Rehab. „Dzień dwudziesty dziewiąty” to pierwszy rozdział, a zarazem ostatni dzień pobytu głównego bohatera na farmie. Początek jest o tym, jak kończy terapię i opuszcza ośrodek. Kolejne rozdziały są już zmaganiami „na wolności”, w normalnym życiu, pełnym konfrontacji i zagrożeń, które wydają się czyhać na każdym kroku, na świeżo upieczonego, trzeźwego alkoholika.

Pierwszy dzień, pierwszy tydzień, pierwszy miesiąc, pierwszy rok – to kolejne tytuły rozdziałów, w których Osiatyński, jak zwykle bardzo szczegółowo, opisuje zmagania z nałogiem. Owa publikacja prowadzi nas aż do 5 lat po opuszczeniu farmy. W tym czasie W., dochodzi do czwartego kroku z dwunastu kroków AA.

Jak i w poprzedniej części, jest tu sporo opisów, emocji. Dużo szczegółów pozwala nam na utożsamianie się z bohaterem, po części zrozumienie jego bólu, ale i zachowania. Możemy zrozumieć mechanizmy, według których działa i choć trochę pojąć, z jak ciężką chorobą się zmaga i ile wysiłku musi włożyć każdego dnia, jak bardzo się starać, aby w dalszym ciągu pozostać trzeźwym. Aby być trzeźwym i trzeźwieć dalej, zmieniając swoje zachowania i stawiając na nieustanny, konstruktywny rozwój.




Za książkę dziękuję wydawnictwu:

Wydawnictwo Iskry