HIPERswazja, czyli jak pisać zabójczo skuteczne teksty reklamowe – Jakub Woźniak

Jeśli chcesz gotowy przepis na teksty reklamowe, nie dostaniesz go. Jeśli myślisz, że będą tu podane proporcje w stylu: dwa zaimki, pięć rzeczowników, czasownik i kilka przymiotników – będziesz zawiedziony. Jeśli chciałbyś, aby po przeczytaniu tej lektury, wszystkie teksty pisały się za Ciebie, to tym bardziej nie masz na co liczyć.

Natomiast jeśli chcesz dowiedzieć się rzeczy podstawowych na temat perswazji w tekstach – dobrze trafiłeś. Aczkolwiek gdy posiadasz już jakieś informacje w tej dziedzinie, nie wiem czy zastaniesz tu coś nowego. Co prawda liczy się jakość a nie ilość, jednakże bądźmy realistami. Czy według Was 130 stron zapisanych dość dużą czcionką, to ilość wystarczająca do stania się ekspertem w takiej, czy w jakiejkolwiek innej dziedzinie? Nie sądzę.

Dlatego też od samego początku nie wymagałam za wiele od tej książeczki. „Takie tam krótkie czytadełko. Pewnie niczym mnie nie zaskoczy. Powtórzę tylko to, co już wiem. A może przypadkiem trafię na coś, o czym nie mam pojęcia .” Tak sobie myślałam. Nie zaskoczy?

A jednak zaskoczyło. Interpunkcją. Gdzieniegdzie znaki interpunkcyjne były użyte w dziwny, nietypowy sposób. Ale jest coś, co zaskoczyło mnie jeszcze bardziej. Otóż zabieg ten okazał się być celowy. Nie był niedopatrzeniem czy zaniedbaniem ze strony redakcji, jak to w innych książkach bywa. Mało tego, pod standardowym Helionowo- Onepressowym wstępem, jest ledwo dostrzegalny dopisek: „Zgodnie z zamierzeniem autora książka miejscowo zawiera interpunkcję odbiegającą od standardów. Redakcja zaznacza, że jest to celowe.” Ciekawi mnie, czy skopana interpunkcja w tej informacji, również była zamierzona…

Jakub Woźniak w jednym z rozdziałów stosuje podział na przyjaciela, dziennikarza i eksperta. Są to funkcje jakie sprawuje się w oczach klienta. Inaczej będziemy postrzegani będąc dziennikarzem, inaczej wcielając się w przyjaciela. Wiadomo, że temu drugiemu bardziej się ufa. Z kolei od eksperta wymagamy większej wiedzy, liczymy na to, że ma wysokie kwalifikacje, zna się na tym co robi i jest najlepszy w swej branży. Mimo iż nie jest to rozdział najobszerniejszy, to jednak najbardziej zapada w pamięci. To dobrze, bo zawiera on przydatne rady.

Ciekawym rozdziałem jest także ten, opisujący strukturę dobrego tekstu. Również nie jest on zbyt obszerny, ale napisany w sposób wystarczający, aby można było „liznąć” temat. Z resztą tak jest z całą książką. Tak jak mówiłam na początku, możesz „liznąć” podstawy i później poszukać dalszych, bardziej kompletnych informacji w innych źródłach. Lub też przeczytać i przypomnieć sobie o tym, o czym już wiesz, ale z czasem Ci umknęło. Odświeżyć swoją pamięć. Do tego celu HIPERswazja jest bardzo dobra. Krótka, lekka, do pochłonięcia w każdej chwili i w każdym miejscu. Z kolei jeśli liczysz na to, że dowiesz się z niej „wszystkiego” – zawiedziesz się.