Gigant – W krainie pingwinów

Gigant – W krainie pingwinów to pierwszy tom tego kultowego komiksu w 2021 roku. Ów tytuł a także grafika z okładki, nawiązują do pierwszej historyjki: „niebieskie berety”. W moim odczuciu, niestety jest to jedna z najsłabszych opowieści. Za to jest jedyną przygodą zimową – zatem pewnie dlatego została wyszczególniona na okładce.

W sumie mamy tutaj 10 różnorodnych historii. To co zwróciło moją uwagę, to mnogość wystąpień Sknerusa, co wydaje mi się być bardzo dobrym zabiegiem, bowiem jest to ciekawa i – można by powiedzieć – postać na czasie. Ten słynny skąpiec przez lata nie zmienił się za grosz (hyhy, jestem świeżo po lekturze, zatem bawi mnie ten mój żart słowny). W dalszym ciągu robi wszystko by zarobić jak najwięcej i wydawać jak najmniej. Rozbawiło mnie czytanie cudzej gazety, przez czyjeś ramię w parku, aby nie kupować swojej. Cóż, jest to jakiś sposób na życie i McKwacz wiedzie je niezmiennie przez lata, w dalszym ciągu bawiąc.

Aczkolwiek jeden motyw Sknerusowy mnie nie rozbawił. Żart z depresji i bagatelizowanie tej choroby może przynieść więcej szkód niż pożytku. Lekarz sugerujący odpoczynek czy podróż jako lek w tej sytuacji też nie przypadł mi do gustu. A fakt, że pacjent nie tylko wyjeżdża z radością na wakacje, ale łączy je jeszcze z interesami, co pomaga mu „wyzdrowieć” zniesmaczył mnie. Mimo iż to mały fragment, mały wtręt na tych kilkuset stronach, to zapadł mi w pamięci w sposób bardzo negatywny.

Jednakże inne smutne motywy, które są tu zawarte, także mogą bawić. Kaczor płaczący do specjalnej „balii na łzy” bardziej niż współczucie wywołuje uśmiech. Przekształcone teksty na kacze, jak np. „ups, o małe piórko!” (a nie o mały włos), czy duża ilość przekleństw, pięknie ocenzurowana jako „Kwa!” to takie małe smaczki, które bardzo lubię.

W tym tomie Giganta pojawiła się na chwilę postać, która znów – mam wrażenie – była takim mrugnięciem okiem w kierunku dorosłych odbiorców. Facet, mistrz świata w rzucie pełną beczką. Jego szczególna cecha to zamiłowanie do treningu wieczorami. Koleś zajmuje się tym, że rzuca kegami na odległość. Pełnymi oczywiście. Choć przypuszczam, że skoro lubi trenować wieczorem, to te kegi nie tylko latają w przestrzeni, ale też są opróżniane. To taki drobiazg, ale tych drobiazgów jest tu trochę. I dzięki nim właśnie, Gigant nie jest tylko komiksem dla dzieci. Jak dla mnie to wielopokoleniowa opcja, w której każdy znajdzie, zobaczy to co zobaczyć chce. I to chyba jest największą zaletą tych publikacji – są uniwersalne.

A jak już o uniwersalności mowa, to możecie skorzystać z promocji na prenumeratę tegorocznych kaczorów.

Zatem jeśli chcecie, to wskakujcie na: https://prenumerata24.pl/ gdzie możecie skorzystać z promocji.

No, chyba że chcecie tylko ten jeden tom, to tradycyjnie możecie upolować najlepsze okazje poniżej.


Za komiks dziękuję wydawnictwu:

egmontlogo