Ubongo Trigo travel

Jeśli dobrze liczę, to Ubongo Trigo jest już piątą grą z rodziny Ubongo, wydaną przez Egmonta. Natomiast kolejną w wersji travel, idealnej na wypady z uwagi na swoje niewielkie gabaryty.

O co w tym wszystkim chodzi?

Chodzi dokładnie o to, o co w poprzednich częściach tej rozpoznawalnej już gry. Musimy jak najszybciej ułożyć elementy na schemacie w taki sposób, aby zakrywały one całą powierzchnię, ale też by nie wystawały poza niego.

Tym razem do naszej dyspozycji jest siedem różnych elementów o nieregularnych kształtach. Każdy w innym kształcie, innym kolorze i co ważne: z przypisanym numerem. Numer jest istotny nie tylko w przypadku osób cierpiących na daltonizm, ale też jest olbrzymim ułatwieniem podczas rozgrywki, w momencie gdy dobieramy fragmenty i śpieszymy się by zdążyć przed przeciwnikami.

Co mamy w pudle?
– 32 karty (64 łamigłówki)
– 28 kafelków
– instrukcję

Zalety:

– jasna instrukcja
– prosta mechanika gry
– spora regrywalność
– trzeba myśleć
– dwa warianty zaawansowania
– dobrze się skaluje
– wariant jednoosobowy
– odpowiedzi

Wady:


– brak interakcji


Czy w ogóle warto krzyczeć „Ubongo”?

Tak. Aczkolwiek ja nie krzyknęłam jeszcze ani razu. Nie wiem czy nie jest to najtrudniejsza gra z serii. A przynajmniej na razie. Myślę, że potrzebuję dużo więcej czasu i praktyki, by przyzwyczaić się do tych nietypowych, krzywych elementów. Bo o ile te klasyczne, „tetrisowe” są znane, zrozumiałe i jakoś ich układanie przychodzi mi naturalnie, nawet w wersji 3D, tak tutaj mam problem. Męczę się, chcę już dzwonić do wydawcy i mówić, że gra jest zepsuta, że „halo, halo, macie tu błąd!”, no a później się okazuje, że to po prostu ja nie ogarniam.

W moim odczuciu Ubongo Trigo jest grą prostą i bardzo trudną jednocześnie. Prostą, ze względu na zasady, które ogarniecie w mig i łatwość gry. Trudną, z uwagi na to, że faktycznie trzeba tu czasem wysilić mózg, pokombinować i nagimnastykować się, nim krzyknie się tytułowe: „Ubongo!” i zyska tytuł zwycięzcy. Natomiast jeśli ktoś jest bardzo zdesperowany, to tym razem twórca dorzucił także odpowiedzi, więc jak gdzieś ugrzęźniemy na dobre, możemy się poddać i zerknąć. Nie stosowałam tej metody, ale fajnie wiedzieć, że mam taką opcję, gdy kiedyś zmienię zdanie.

Liczba graczy: 1 – 4 osób
Wiek: 7 – 107 lat
Wydawca: Egmont
Autor: Grzegorz Rejchtman

Za grę dziękuję wydawnictwu:

egmontlogo