Tam, gdzie rozkwitają serca – Tomasz Siwiec

Tomasz Siwiec kojarzony jest głównie jako twórca horroru ekstremalnego. W zasadzie to nie tylko twórca, on cały jest tym klimatem przesiąknięty. Jego wydawnictwo Horror Masakra wciąż wyrzyguje na papier coraz nowsze okropieństwa nie tylko jego, ale też innych, równie „skrzywionych” osób. Jego dość nietypowe fryzury i tatuaże – o których wspomina Magda Paluch we wstępie – aż krzyczą, wrzeszczą: „Horror”! I te wrzaski, te krzyki roznoszą się po niewielkiej miejscowości jaką jest Sucha Beskidzka. Ale dźwięki te rozprzestrzeniają się jeszcze dalej, docierają w bardziej odległe tereny, chociażby do mnie, do Gdańska.

Tomasz jest postacią wyrazistą. Osobą, która nie wstydzi się tego co robi, choć według wielu, pisanie tego typu okropieństw jest karygodne. Mimo iż to robią, to chowają się gdzieś po kątach, by na co dzień nie kojarzono ich z tak parszywą działalnością. Siwiec mógłby się ukryć pod wielkim parawanem uszytym z pseudonimu, aby w „normalnym” życiu, „normalni” ludzie nie rozpoznali w nim twórcy gore. Ale tego nie robi. Dlaczego? Bo jest autentyczny. I ten autentyzm, tę pasję widać w jego dziełach.

Tam, gdzie rozkwitają serca to niewielki zbiorek, zawierający siedem opowiadań. Teksty te, nie mają nic wspólnego z masakrą, do jakiej autor zdążył nas przyzwyczaić. To twór nietypowy i dość odważny. Wydając go, Siwiec wykazał się sporą odwagą, bo przecież ta publikacja może nadszarpnąć jego ekstremalny wizerunek. To dzieło, które może zniszczyć obraz, jaki wypracował sobie przez lata. Teksty, którymi przecież mógłby zawieźć swoich fanów.

Ale nie zawiedzie. Od początku pojawiały się wzmianki o tym, że jest to zupełnie inna lektura, odmienna. MordumX uprzedzał o tym, by nikt nie wpadł w pułapkę, sugerując się wyłącznie jego nazwiskiem przy zakupie książki. I to jest właśnie ten autentyzm, szczerość, o której mówię i którą cenię.

serca

Siwiec nie wstydzi się tego kim jest i skąd jest. Tradycyjnie już, akcję części tekstów umieszcza w swojej miejscowości. Ale można doszukać się tu jeszcze więcej elementów autobiograficznych i nawiązań do jego życia. O części z nich sam wspomina, bowiem każdy tekst posiada wprowadzenie. Autor tłumaczy co wpłynęło na jego powstanie. Wolałabym, by te wzmianki były za opowiadaniem, nie przed, bo niekiedy sugerują mi na co zwracać w tekście uwagę, czego nie lubię. Preferuję doszukiwanie się tego, co ja chcę odnaleźć. Dopiero później z chęcią zaglądam do refleksji autora na dany temat.

Zbiór jest cieniutki, taki „na raz”. Szybko się go czyta, ale po zakończeniu lektury, treści nadal pozostają gdzieś w nas. Rozmyślamy o losach bohaterów, o sytuacjach jakie ich spotkały, wydarzeniach, które nie zawsze były dla nich korzystne.

Niektóre treści wzruszają, inne działają refleksyjnie, są i takie, które wzbudzają lęk, uruchamiają bezsilność czy też irytację. Niektóre, choć gorsze od innych, w dalszym ciągu wywołują emocje. Nie ma tu treści bezbarwnych, które w żaden sposób nie przemawiają do wyobraźni.

Tam, gdzie rozkwitają serca to publikacja, która uświadamia, że to co straszne, nie musi być krwawe. To co przerażające, nie musi wyskakiwać znienacka. To czego się boimy, nie musi wyglądać obrzydliwie. Najstraszniejsza jest rzeczywistość. Codzienność potrafi wywołać największy lęk. Wiedziałam to wcześniej, ale Tomek przypomniał mi o tym dobitnie. Zrobił coś jeszcze. Pokazał resztę siebie. Uzewnętrznił się, ukazując ciepłego, wrażliwego faceta, który dawniej mógł się ukryć pod stertą zmasakrowanych zwłok. Teraz, niczym topielec, wypłynął na powierzchnię i dryfuje bezwładnie, prezentując się nam w całej okazałości. To oblicze trochę innego Tomka, nie tego, którego zdążyliśmy już poznać. Odmienne, ale w dalszym ciągu intrygujące, a przede wszystkim prawdziwe. Autentyczne. Szczere. To czuć w tych tekstach.