H.P. Lovecraft. Kolor z innego wszechświata – Tanabe Gou

Kolor z innego wszechświata to już druga mangowa adaptacja Lovecraftowskiej prozy. Po Ogarze Tanabe Gou chwycił kolejny tytuł, aby zaprezentować go miłośnikom komiksu.

Tak jak poprzednio, na rynku polskim ta pozycja ukazała się dzięki wydawnictwu Studio JG. Widać, że wydawca dołożył wszelkich starań, by lektura wyglądała zachęcająco. Obwoluta na okładce w kolorach szarości, a do tego tytuł na intensywnym, niebieskim tle. Seria komiksowa bazująca na twórczości Samotnika z Providence jest konsekwentna jeśli chodzi o sposób wydania. Rewelacyjnie prezentuje się w pakiecie i wzbudza chęć posiadania kolejnych tomów, a zarazem uaktywnia niecierpliwość, gdyż na kolejną pozycję będzie trzeba jeszcze poczekać.

Manga zaczyna się od prologu. Ten jest niesamowicie kolorowy i wyrazisty. Zawiera cytaty zarówno w języku angielskim, jak i polskim. Do tłumaczenia na język polski użyto przekładu Macieja Płazy, który przez wielu uznawany jest za najlepszy. Te kilka stron wstępu, choć jest ich niewiele, są w stanie wprowadzić nas w ten nastrój niesamowitości, lekkiego niepokoju. Tanabe używa tu specyficznej kolorystyki. Takiej, która zdaje się być właśnie z innego wszechświata. Również ilustracje wyglądają zupełnie inaczej niż reszta komiksu. Rozmyte, wzbudzające lęk i sporą ambiwalencję. Co najważniejsze: są piękne i idealnie wprowadzają nas do Lovecraftowskiego świata.

W dalszej części autor zaprzestaje używanie kolorów. Początkowo może wydawać się to dziwne, bo przecież „kolor” jest nawet w tytule. Mogłoby się wydawać, że czarno – białe rysunki nie będą w stanie oddać tej głębi, przekazać wszystkiego. Nic bardziej mylnego. Gou wspaniale operuje obrazkami. Choć pozbawione barw, są dokładne, wyraziste, zrozumiałe. Zawierają szczegóły, ale są też miejsca, gdzie owych szczegółów brak i rysunki są rozmyte, uproszczone, momentami niewyraźne. Bardzo podoba mi się ten zabieg, szczególnie zachwyciła mnie cała strona z martwym bydłem. Brak szczegółów zwłok, choć mogłoby się wydawać inaczej, dodaje powagi i grozy sytuacji. Autor doskonale wie jak przedstawić dane sceny, aby wywołać skrajne emocje i robi to po mistrzowsku.

lovecraft

Jeśli chodzi o treść, także jest ona zrozumiała, adekwatna i współgrająca z adaptowaną prozą. Bez problemu orientujemy się w tym gdzie jest teraźniejszość i kiedy ma miejsce retrospekcja. Czyta się płynnie, przyjemnie i zakończenie po raz kolejny wywołuje niepokój. Czyli dokładnie tak, jak powinno być w tego typu publikacji.

Wielką zaletą jest tu z pewnością numeracja stron. W komiksach często pomijana, tu jednak istnieje. Dzięki temu bez problemu możemy przemieszczać się między rozdziałami, według tego jak nawiguje nas spis treści. Sprawa niby oczywista, wygodna, ale nie za często spotykana.

Po Kolor z innego wszechświata sięgałam bez obaw, bo wiedziałam jak świetnie Tanabe Gou poradził sobie z poprzednią adaptacją. Spokojnie chwyciłam za tę mangę i nie zawiodłam się. Była dokładnie taka, jak się spodziewałam. Jeśli dodać zachwycający barwami prolog, to nawet trochę przerosła moje oczekiwania. Cóż, nie pozostaje mi nic innego, jak czekać na kolejny tom, który powinien się wkrótce pojawić. Teraz, po lekturze, zaczynam się niecierpliwić.


Za komiks dziękuję wydawnictwu:
studio jg