Adventure Time – Kalendarz 2016

Adventure Time to uniwersum znane do tego stopnia, że poza komiksami rozprzestrzenia się też za pomocą najróżniejszych gadżetów. Kalendarz książkowy to bardzo dobry pomysł prezentowy dla fana, bo to rzecz, która przydaje się każdemu.

Choć minął już kwartał, w moje ręce wpadł kalendarz na 2016 rok. W zasadzie to już jest taka reguła. Na początku roku mam problem ze znalezieniem odpowiadających mi kalendarzy, a gdy już w końcu coś dorwę, zaakceptuję i rozpocznę, to nagle posypie się mnóstwo lepszych i ciekawszych propozycji. Standard. Trochę żałuję, że o istnieniu kalendarza Adventure Time, nie wiedziałam kilka miesięcy temu.

Aczkolwiek nawet jeśli bym o nim wiedziała, nie mógłby być on moim „kalendarzem głównym”. Ma on za mało miejsca do notowania. Maksymalnie siedem dni, na jedną, podwójną stronę. Mówię maksymalnie, gdyż zdarza się, że jest ich mniej. Nie zawsze mamy cały tydzień zawarty na stronie. Jeśli początek nowego miesiąca wypadnie w środku tygodnia, dni zostaną przeniesione na kolejną kartkę. Bowiem każdy miesiąc, zaczyna się osobno.

Taki podział jest w pełni uzasadniony i sensowny. Otóż każdy miesiąc „należy” do innego bohatera. Jest on rozpoczęty horoskopem wywróżonym np. przez Jake’a, Finna, Marceline czy chociażby Lodowego Króla. Czytając przepowiednie przyszłości, czujemy specyficzny charakter wypowiedzi i osobowość danej postaci. Później, przewija się ona przez cały miesiąc, dorzuca nam jakieś fragmenty kartek do notowania, coś no nas mówi. Wszystko jest bardzo spójne, ładnie uporządkowane, konsekwentne.

Format jest bardzo wygodny, mniej więcej A5 (a może nawet dokładnie A5, choć wygląda mi na delikatnie mniejszy). Kartonowa okładka ze skrzydełkami. Przednie zawiera kalendarz na cały rok, do którego bardzo szybko i wygodnie możemy dotrzeć. Z tyłu mamy reklamę komiksów z serii. Ładnie wydany, choć dla mnie musiałby być bardziej wytrzymały, bo niezwykle maltretuję swoje kalendarze.

adventure time kalendarz

Na samym początku mamy wstęp. Jake tłumaczy nam, że „To nie jest kalendarz- to styl życia”. I może coś w tym jest, bo poza typowymi rzeczami, mamy tu też różne dodatki, które z pewnością spodobają się fanom serialu. Mamy tu na przykład opisy królestw: Słodkiego i Lodowego. Jest poradnik: „Jak skutecznie po(de)rwać księżniczkę”, napisany przez Lodowego Króla. Są przepisy i informacje odnośnie tego, co można zrobić z cytryny. Znajdzie się nawet strona komiksowa, którą można przeczytać także w Adventure Time – Słodkie opowiastki – Tom 1. Mamy też trzy testy, które rozwiązałam z zaciekawieniem. W pierwszym dowiadujemy się, jaką postacią z Adventure Time jesteśmy (wyszedł mi BMO). Kolejna, testowa strona ma podział na płeć. Otóż dla facetów jest test: „Jaka królewna pasuje do Ciebie?”, a dla kobiet: „Jaką jesteś królewną?” Szczerze mówiąc, nie specjalnie podoba mi się ten podział, symbole płci z oznaczeniem, który test powinieneś wykonać, dyskryminują tutaj osoby homoseksualne. To najlepszy dowód na to, że kalendarz jest przeznaczony dla młodszych użytkowników, oni pewnie nawet nie zwrócą na to uwagi (większość dorosłych, pewnie też nie). Ja to zauważyłam, bo patrzę wnikliwie, doszukując się wszystkiego. Mimo to, testy zrobiłam z wielką przyjemnością. Oczywiście wykonałam oba. Pasuje do mnie Marceline – co akurat jest fajnym wynikiem, bo lubię tę postać. Jednakże to, że jestem Królewną Grudkowego Kosmosu, nie specjalnie mnie zachwyciło. Ale wiadomo, to tylko nic nie znaczące testy mające dostarczyć nam rozrywki, a tę rolę spełniają bardzo dobrze.

Zadanie wywoływania uśmiechu mają zlecone także „suchary z krainy Ooo” oraz konkursy, dzięki którym można wygrać komiksy. To akurat jest świetny motyw, wystarczy wysłać maila z odpowiedzią lub opowieścią do wydawnictwa. Są aż trzy konkursy, co daje trzy szanse na zwycięstwo, fajna sprawa.

Bohaterowie (za pośrednictwem autorów) dorzucili nam też specjalne miejsca do notowania. „Do zrobienia w wakacje” oraz „Postanowienia noworoczne”, to rzeczy, które sporo osób chce zanotować, ale nie zawsze ma gdzie. Teraz jest na to specjalne miejsce. Jest tu także „Plan lekcji”, który sugeruje, że jest to kalendarz przede wszystkim dla tych, co chodzą jeszcze do szkoły. Liczne nawiązania do szkoły, do czasu wakacji i teksty postaci, również nam to sugeruję. Mimo to, nie widzę przeszkód, by dorosła osoba także mogła korzystać z tego kalendarza, który w pewnym sensie, dzięki licznym treściom, robi się już książką.

Jeśli chodzi o kalendarz całoroczny, z zaznaczonymi świętami, jest na początku. Jeśli chcemy sprawdzić w nim coś bardzo szybko, dosłownie tylko rzucić okiem, nie będzie to zbyt łatwe. Nie jest on klasycznie ustawiony, ramki z poszczególnymi miesiącami pływają, i trzeba podążać za strzałkami. Wygląda to z pewnością ładnie, ale nie jest do końca praktyczne. Jednakże wiadomo, że nie praktyczność jest tu najistotniejsza, a właśnie estetyka, która jest na najwyższym poziomie.

Praktyczne rzeczy też tu są. To co mnie urzekło najbardziej to „Wyzwania na ten rok” i stronę obok: „Jak będzie mi się chciało”. Są to działy, które zawsze tworzę sobie sama, bo żaden kalendarz tego nie miał. Tutaj jest to w standardzie i uważam, że to bardzo dobrze. Tak dobrze, jak dział „Notatnik”, zawarty na samym końcu. Bez wątpienia dodatkowe miejsce do pisania, zawsze się przydaje.

Adventure Time – Kalendarz 2016 to pozycja przeznaczona głównie dla młodszych osób. Na tę chwilę, dla mnie ma za mało miejsca na notatki. Ale jak cofnę się w czasie, jak pomyślę, że chodząc do szkoły miałabym taki kalendarz, to może nie zapominałabym o tylu rzeczach. Ma tyle miejsca, że akurat można sobie zapisać datę sprawdzianu czy klasowego wyjścia do kina. Jest pięknie wykonany, kolorowy, zabawny, idealny dla dzieciaków – dzięki temu z chęcią będą zabierać go ze sobą i notować ważne sprawy. Bo notować w czymś takim, to sama przyjemność! Aż żałuję, że czasy podstawówki dawno się skończyły…


Za kalendarz dziękuję wydawnictwu:

studio jg