Metoda Run Walk Run, czyli maraton bez zmęczenia – Jeff Galloway

Metoda Run Walk Run, czyli maraton bez zmęczenia to wbrew pozorom nie książka wyłącznie dla maratończyków. To pozycja przeznaczona zarówno dla biegaczy, którzy chcą osiągać lepsze wyniki, dla początkujących biegaczy, a także dla kanapowców, którzy dopiero zamierzają ruszyć tyłek. Zatem krótko mówiąc, jest to pozycja dla każdego.

Za każdym razem gdy sięgam po książki Galloway’a, wspominam o tym, że nagminnie reklamuje on swoje inne pozycje. Pisząc o czymś, odsyła czytelnika do kolejnej swojej książki. Nie raz nawet cytuje sam siebie. Zdarza się, że czytając niektóre fragmenty, mam wrażenie, że już je gdzieś czytałam. Później okazuje się, że nie jest to wyłącznie wrażenie, ale na prawdę część tekstu została skopiowana z innego tworu. Zawsze wywoływało to u mnie pewien czytelniczy dyskomfort i delikatną irytację. Tym razem, autor przeszedł sam siebie.

Metoda Run Walk Run, czyli maraton bez zmęczenia to książka, która zdaje się być reklamą. Reklamą sprzętu, metody, innej twórczości autora, a także samego Galloway’a. W pewnym miejscu opisuje siebie, pisze o sobie w trzeciej osobie (i nie są to cytaty, których jest tu pełno). Kilkakrotnie wspomina także o zegarkach, które można u niego kupić, pomagających w marszo – biegu. Gdy myślałam, że reklamy zegarka mamy już za sobą, pojawiła się instrukcja, na niemal całą stronę, kalibrowania takiego ustrojstwa. Po co? Dlaczego? Czytając, nieustannie zadawałam sobie te pytania, w odniesieniu do sporej części prezentowanych tu treści. Moja irytacja wzrastała ze strony na stronę. Moja niechęć do książki zwiększała się, przez co czytałam ją cholernie długo, za każdym razem zmuszając się, by do niej powrócić. W końcu, po wielu dniach, próbach zakończenia lektury, dziś udało mi się tego dokonać. Dobrnęłam do końca tekstu i gdy już chciałam odetchnąć z ulgą, że ta długa „broszura reklamowa” się już skończyła, ujrzałam kolejne kilka stron na których zawarte były okładki i opisy wszystkich, również tych nie wydanych w Polsce, książek Jeffa. I nie, to nie była wstawka na końcu książki, bo za tym autor kontynuował swoje wywody i mądrości związane z tematem w którym się to znalazło, tzn. akcesoria przydatne podczas biegania. Jak nie trudno się domyślić, tu po raz kolejny pojawiła się informacja o Galloway’owym zegarku.

metodarunwalk

Metoda Run Walk Run, czyli maraton bez zmęczenia wygląda jak książka mająca na celu podbudowanie własnego ego, pochwalenie się swoją działalnością. Autor jest tu zaprezentowany jako guru biegania czy wręcz cudotwórca. Tak, cudotwórca to dobre określenie, które przyszło mi do głowy gdy czytałam opowieść Nancy zatytułowaną: „Od raka piersi i operacji na otwartym sercu do maratonu!” a także masę innych opowiastek i cytatów wychwalających nie tylko metodę, ale i jej autora. Wspomnianych cytatów i przytoczonych historii jest tu całe mnóstwo. Niektóre pominęłam, bo dla mnie było to zwyczajnie zbyt wiele.

Może jestem przewrażliwiona na tym punkcie, ale niestety, to wszystko o czym wspomniałam sprawiło, że nie czerpałam zbyt wielkiej przyjemności z lektury. Choć mądrych, przydatnych treści jest tu sporo, nie byłam nimi usatysfakcjonowana. Co oczywiście nie znaczy, że inni nie wyciągną z tej pozycji wiele.

Książka wydana jest bardzo ładnie i nie mam tu na myśli samej okładki, która motywuje do aktywności. Wewnątrz mamy sporo kolorowych zdjęć, a całość wydana jest w kolorystyce czarno – biało – szaro – niebieskiej. Wygląda to spójnie, elegancko, profesjonalnie.

Duża ilość tabelek z konkretnymi planami treningowymi. Do tego sporo informacji, porad i przydatnych wskazówek. Choć mam za sobą dużo książek Jeffa i wiele informacji się w nich powtarza, to tu udało mi się wyciągnąć kilka nowości dla mnie.

Jeff Galloway jest znany. Jego metoda jest bardzo znana. Jego książki są popularne. I nie ma się co dziwić, bo jest tu sporo porad i informacji, które nie tylko pomogą biegaczom w rozwoju, ale też zmotywują kanapowców do ruszenia tyłka i rozpoczęcia aktywności. Niestety, ciągłe reklamy i wychwalanie samego siebie to coś, co mnie razi i zniechęca do lektury. To taki trochę strzał w kolano.

Metoda Run Walk Run, czyli maraton bez zmęczenia to książka, która spodoba się osobom, którym nadmierna autoreklama nie przeszkadza. Cała reszta, tak jak ja, może z niej sporo wyciągnąć, ale musi pomijać niektóre treści, by się nie zniechęcić. Pomimo negatywnego stosunku do formy podania i ciągłych wychwalanek, uważam, że to solidna, godna polecenia lektura. Ale z pewnością nie jest to coś, co warto czytać od deski do deski. Raczej wybiórczo, interesujące nas fragmenty. Wydziubując treści dotyczące nas, naszego ewentualnego programu biegowego i treningów, pomijając reklamy i przechwałki – przy takim sposobie czytania, jest to pozycja wartościowa, godna polecenia. W innym przypadku raczej odradzam.

Za książkę dziękuję wydawnictwu: