Drako – Smok i Krasnoludy

Drako przyszedł do mnie w pakiecie. Od razu, dwie części: Smok i Krasnoludy oraz Rycerze i Trolle. Piękne pudła wzbudzały we mnie olbrzymią ciekawość i miałam ochotę zagrać we wszystko na raz. Ale opamiętałam się, zaczęłam po kolei. Na pierwszy ogień poszło to, co zostało wydane wcześniej. Zatem ta recenzja jest pisana po grze w pierwszą część, bez gry czy nawet obczajania zasad do tej drugiej. Lecimy!

Co mamy w pudle?

– planszę
– 38 kart Krasnoludów
– planszetkę Krasnoludów
– 3 figurki Krasnoludów
– 38 kart Smoka
– planszetkę Smoka
– figurkę Smoka
– znacznik sieci
– znacznik furii
– 25 znaczników obrażeń
– instrukcję


O co w tym wszystkim chodzi?

Chodzi o to aby wygrać z drugą osobą. Jedna osoba jest Smokiem, druga zaś steruje trzema Krasnoludami. Smok zwycięża, gdy zabije przeciwników lub gdy przeciwnikom skończą się wszystkie karty. Krasnoludy zaś zwyciężą, gdy uda im się zabić Smoka. No i w zasadzie to wszystko.

Gracze do dyspozycji mają karty z atakami w różnych konfiguracjach, obroną, możliwością chodzenia itd. Mechanika jest niesamowicie prosta, instrukcja napisana w przystępny, zrozumiały sposób i opatrzona sporą ilością zdjęć. Początkowo przeraża fakt, że instrukcja ma kilkanaście stron, ale po chwili okazuje się, że nie jest to takie straszne i łatwo można przez nią przebrnąć. Zwłaszcza, że mechanicznie wszystko ma sens i gra jest bardzo płynna.

Jednakże to, że zasady i sposób gry są proste, nie oznacza, że tak łatwo jest wygrać. Początkowo ja byłam Krasnalami i męczyłam się dosłownie kilkanaście (a może nawet kilkadziesiąt?) partii, aby zwyciężyć. Motywacja była olbrzymia, gdyż umówiliśmy się, że zagram Smokiem dopiero jak zdołam go pokonać. Męczyłam się, frustrowałam, ale też mimo przegranych czerpałam wielką radość z rozgrywki, bowiem ta jest bardzo regrywalna. Ale w końcu, doczekałam się, mogłam zagrać upragnionym Smokiem!

Dlaczego tak bardzo zależało mi na grze tym stworem? Pewnie dlatego, że przeraził mnie na początku. Pamiętam jak pierwszy raz otworzyłam pudełko z grą i się przestraszyłam, ujrzawszy tam olbrzymią, pomarańczową figurkę. Jest potworny, wielki, wspaniały! Krasnoludy też są spoko, ale one nie mają tak monstrualnych rozmiarów, zatem nie powalają aż tak. Natomiast to trzeba przyznać, figurki są wspaniałe i bardzo podnoszą nie tylko wartość gry, ale także jej wizualny aspekt. W zasadzie to wizualnie cała gra wygląda bardzo dobrze, spójnie. Niewielka plansza, prosta, ale czytelna i estetyczna. Do tego wspomniane już, eleganckie figurki. Niewielkie, bardzo wygodne karty opatrzone logicznymi i zrozumiałymi symbolami akcji. No i żetony do oznaczania obrażeń. I w zasadzie te żetony to jest chyba jedyna rzecz do której tak na prawdę mogę się przyczepić: są jednostronne, zatem trzeba pilnować którą stroną się je kładzie, a nie można ich tak po prostu rzucić. Ale teraz, pisząc o tym, zastanawiam się czy twórca nie miał takiego zamysłu, aby na planszach graczy żetony obrażeń leżały od samego początku, tą „złą” stroną. Następnie później, w momencie otrzymywanych ciosów należy je obrócić na odpowiednią stronę. Możliwe, że taki był zamysł, ale nie zostało to uwzględnione w instrukcji, więc muszę potraktować to jako wadę. Zwłaszcza, że chyba jest to jedyna wada jaka obecnie przychodzi mi do głowy.


Zalety:

– jasna instrukcja
– prosta mechanika
– szybka rozgrywka
– ładne wykonanie
– przekonujący klimat
– wariant zaawansowany
– negatywna interakcja
– wysoka regrywalność
– gra dwuosobowy
– wypraska

Wady:

– żetony obrażeń

Czy warto strzelać do Smoka?

Warto! Bardzo warto! Warto także zionąć ogniem w Krasnoludy. Ogólnie warto grać w Drako. Pomimo ponad setki gier w moim asortymencie, myślę, że czegoś takiego właśnie mi tu brakowało. Jest to gra przeznaczona dla dwóch osób. Nie dla dwóch i iluś tam, tylko stricte dla dwóch, a właśnie w takim składzie gram najczęściej, więc jest to idealna pozycja dla mnie.

Co ciekawe, mimo olbrzymiej ilości przegranych partii, zasiadam do kolejnej z uśmiechem, determinacją, ale i fascynacją. Mam ochotę grać i grać. I niejednokrotnie było tak, że mieliśmy rozegrać tylko jeną partię po czym było: „To jeszcze raz!” i to zdanie powtarzało się kilkakrotnie. Trzeba uważać, bo Drako strasznie wciąga. Zwłaszcza, że rozgrywka jest bardzo szybka, dynamiczna, co sprzyja temu by zasiąść do niej „na chwilę”… a później ocknąć się po kilku godzinach tłuczenia przeciwnika.

Jak tak teraz o tym myślę, to wydaje mi się, że jest to jedna z bardziej satysfakcjonujących gier z mojej kolekcji. A w ostatnim czasie z pewnością najchętniej wyciągana na stół. Odkąd przyszła, ląduje na nim niemal codziennie. Zwłaszcza, że rozkładanie nie trwa długo, więc nie zniechęca mnie do podjęcia kolejnego wyzwania. A później następnego. I jeszcze jednego. I jeszcze… I jeszcze… I później jeszcze „ostatniego”… Polecam bardzo, bardzo, bardzo! Jeśli grasz najczęściej w duecie, to to jest taki must have!

Podstawowe informacje:
Liczba graczy: 2
Wiek: od 8 lat
Czas gry: 30 minut
Autor: Adam Kałuża
Ilustracje: Jarek Nocoń
Wydawca: Rebel

Za grę dziękuję wydawnictwu:

znaki rebel3